Kiedyś, dawno temu istniały bajki magiczne, zabierające czytelnika w krainę mitów i legend. "Gałązka z drzewa Słońca" Jerzego Ficowskiego czy " Marcin spod dzikiej jabłoni" Eleanor Farjeon, "Na skrzydłach północnej wichury" MacDonalda. Zbiory baśni rosyjskich, japońskich i oczywiście Baśnie z 1001 nocy. Dzięki nim oswajaliśmy się nie tylko z innymi kulturami, wierzyliśmy też w świat duchów, elfów i czarów, ale przede wszystkim konfrontowaliśmy się z wyzwaniami, z którymi bohaterowie książek musieli się zmierzyć.
Muszę wyznać, że uwielbiam filmy animowane dla dzieci. Zdarza mi się chodzić na nie samotnie, bez alibi w postaci dziecka:)
Ale ostatnio chodzę raczej z wnukiem:)
Filmy rysunkowe są zabawne, dowcipne i można je odbierać na różnych poziomach. Bywają tez głupawe jak np Rysiek Lwie serce wyprodukowany przez Antonio Banderasa, albo rozczarowujące jak Paddington skonstruowany wg podręcznika scenopisarstwa i pozbawiony duszy. Czysta komercha.
Ale za Epokę Lodowcową czy Frozen oddałabym bilety na niejeden film dla dorosłych.
Jednego mi w nich brakowało:poetyckości, poezji, czaru. Filmy rysunkowe to przeważnie zabawne komedyjki.
I nagle buch - poezja!
W Sekretach morza zrobionych przez duńsko - irlandzki team, a nawiązujących do mitu szkockiego o selkie -kobietach, zamienionych w foki.
Przywołałam na początku wątek baśni czytanych w dzieciństwie, z cudownymi, chwytającymi za serce ilustracjami , które tak bardzo zapadły nam w pamięć. Taką kreską czy podobna są narysowane Sekrety. To film inny od zwykłych kreskówek, to małe dzieło sztuki. Też problemy poruszane w filmie są z innej półki ; odrzucenie, samotność, utrata, walka o rodzinę, odnalezienie uczuć i emocji.
Piękna opowieść. Byłam na niej z pięciolatkiem, który już film widział w komputerze, w wersji angielskiej na bieżąco tłumaczonej przez mamę. Trochę się bałam, ze będzie się nudził.
Ale był zafascynowany. Przeżywał przygody bohaterów z zapartym tchem, czasem na ekranie działy się rzeczy straszne, ale było w tej historii tyle magii,ze się nie bał. A przecież niedawno oglądaliśmy Niekończącą się historię i popełniłam błąd - za wcześnie. A jak wiadomo z dzieciakami tak jest, że wszystko musi mieć swój czas i łatwo zrazić do książki, filmu czy nawet jedzenia:)
Tu może pomagał nie tylko nastrój opowieści, ale i muzyka, cudowna celtycka kojąca muzyka.
"Sekrety morza" mają już 12 nagród wszelkie rodzaju i prawie za wszystko:)
Bardzo się ciesze, ze wróciłam( dzięki młodemu) do krainy baśni:) .
Czytam, słucham bajek. Wolę te dziecięce niż te z kampanii wyborczej:)
Jeśli chcecie zobaczyć coś prawdziwego, nie plastikowego, idźcie do kina - niekoniecznie z alibi w postaci dziecka. To film dla wszystkich.